piątek, 7 lutego 2014

Od Ikri CD historii Liwi

Wiesz co to wypracowanie nie jest dokończone czekaj tu masz dobre:
Wstałam i poszłam napić się do źródełka. Potem poskakałam trochę przez krzyżaki i ruszyłam do Krainy Tysiąca Jezior. Wskoczyłam żwawie do wody i zaczęłam pływać. Jak wiadomo woda to moje drugie ja Zaczęłam robić fikołki, nurkować i skakać z pomostu. Było tak fanie, że niezauważyłam przyglądającej mi się Liwi
-Doskonale pływasz!!-wykrzyknęła.
-Hehe...-Odpowiedziałam lekko speszona.
-Mogę dołączyć?-zapytała.
-Jasne! Wskakuj śmiało
Zaczęłyśmy pływać, albo raczej wygłupiać Cały czas się chlapałyśmy i podtapiałyśmy ;D
Zapomniałam już o tym całym śnie. Słońce zaczęło zachodzić, więc wyszłyśmy na brzeg. Rozmawiałyśmy bardzo długo i wiele się o sobie dowiedziałyśmy...
-Wiesz co... Albo nie...-powiedziałam.
-No powiedz, przecież teraz wiemy o sobie chyba wszystko -odpowiedziała.
-No bo... Wiesz przecież jak bardzo staram się być kochana, bo.. no bo ja nigdy nie byłam kochana... Hunter jest wspaniały! Taki pomocny i odważny... ah.. po co ja to wszystko mówiłam :/ - speszyłam się.
-Nie masz co się wstydzić... To nic takiego


<Liwia?>

Od Ochigo - Jak dotarłem?

Urodziłem się najsłabszy ze wszystkich w stadzie źrebiąt. Wyśmiewały mnie i kopały.
Jednak… Byłem od nich odważniejszy. A one bały się: królików, myszy, kotów, a nawet siebie nawzajem! Ja byłem odważny, nie bałem się nawet niedźwiedzia! Jednak kiedy pewnej nocy obudziłem się, zobaczyłem stado wilków, które jedzą moje stado… Nie usłyszałem ich wołania o pomoc… Uciekłem jak najdalej. Rok błądziłem sam, ale w końcu dotarłem właśnie tu. Teraz wiem, że to jest moje miejsce.

Nowy Ogier!

I wszystkie konie głośno zarżały, gdy zjawił się ON...
Powitajcie z radością Ochigo!


poniedziałek, 6 stycznia 2014

Od Deziry - Trening

Był ciepły, słoneczny poranek. Przez okno w stajni wpadały gorące promienie. Wszyscy jeszcze spali, spojrzałam na zegar na środku stajni. Była godzina 6:59 co oznacza, że za minutę trzeba otworzyć drzwi od stajni. Wyszłam po cichu z boksu i pokierowałam się do wyjścia. Otworzyłam drzwi od stajni na oścież, a gorące powietrze buchnęło na moje chrapy. Wyszłam ze stajni, rozejrzałam się dokoła. Moim oczom ukazał się parkur. Zapragnęłam zrobić sobie od rana mały trening skokowy.
Parkur znajdował się naprzeciwko stajni, a przeszkody były ustawione na trening dla początkujących... Zrobiłam sobie małą rozgrzewkę. Obskoczyłam wszystkie sześć niskich przeszkód. Po czym postanowiłam podnieść wysokość. Po piętnastu minutach następne 10 przeszkód zostało ustawione na wysokość 120 cm.
-Pfff... Pestka! - wypaliłam i zaczęłam galopować na pierwszy szereg stacjonat... I następne kilka przeszkód.
-Widać forma nadal tka sama jak przed kontuzją! - usłyszałam czyjś głos zza ogrodzenia
Odwróciłam się i zobaczyłam Azteca... Uśmiechał się do mnie serdecznie.
-Nie powinnaś sama robić takiego treningu po kontuzji, a szczególnie z takimi wysokimi przeszkodami - powiedział opiekuńczo.
-Spokojnie... Jeszcze mam zamiar podnieść przeszkody... Do 170 cm - uśmiechnęłam się.
-Dezira, proszę Cię nie ryzykuj tak - zaniepokoił się.
-Życie jest po to, by ryzykować - puściłam oko do Azteca.
-Dezi... Proszę - patrzył na mnie błagalnym wzrokiem.
-No dobrze, ale obiecasz, że zabierzesz mnie na bardzo romantyczny spacer - uśmiechnęłam się.

<Aztec?>

piątek, 3 stycznia 2014

Liwia CD historii Ikri

Było już południe, a Ikri jeszcze spała. Postanowiłam ją obudzić. Weszłam po cichu do jej boksu.
-Ikri... - szturchnęłam delikatnie leżącą klacz
-Co? Co? O co chodzi? - zapytała speszona
-Jest południe pora wstawać - uśmiechnęłam się.
-Naprawdę... No to faktycznie... Ale miałam dziwny sen - wykrzywiła się łaciata klacz.
-No opowiadaj...
-Wszyscy już spali, a ja nie mogłam. Poszłam na spacer do lasu. Weszłam głęboko w las. Zobaczyłam złoty miecz wysadzany diamentami. Chciałam go podnieść, ale z drzewa zaczęły wychodzić ciemne postacie. Wystraszyłam się i uciekłam do stajni. A gdy opowiedziałam to Tobie, to opowiedziałaś mi legendę, że w lesie jest przeklęty miecz. Którego jeżeli ktoś dotkne,wszystkie konie spotka klątwa i stado zostanie zamordowane przez złe wiedźmy wychodzące z drzewa. I to się następnej nocy spełniło - opowiedziała wystraszona.
-Hahahahahah - zaczęłam się śmiać - Nie bój się... Nasze stado jest wolne od złych ziem i czarnych mocy...

<Ikri?>

Ikri - Dziwna Przygoda

Pewnej gorącej, letniej nocy wybrałam się na spacer. Niestety sama, bo wszyscy już spali tylko nie ja. Poszłam do Magicznego Lasu. W gałęziach ujrzałam jakieś żółte światło. Postanowiłam to sprawdzić. Kiedy już doszłam do celu nie mogłam uwierzyć w to co zobaczyłam... Przed gigantycznym drzewem leżał złoty miecz, wysadzany diamentami. Chciałam go podnieść, lecz kiedy byłam na odległość dosłownie 5 centymetrów, z drzewa zleciały ciemne postacie. Strasznie się przestraszyłam i zaczęłam biec przed siebie. Nie chciałam się odwracać... Szybko pobiegłam do Liwi i wszystko jej opowiedziałam.
<Liwia, dokończysz?>

Hunter - Jak dotarłem?

Kiedy byłem mały mieszkałem z moimi rodzicami,  ale nigdy mi się tam nie podobało, wiec w wieku 2 lat postanowiłem odejść.  I wtedy dołączyłem do stada z Kopytnego Lasu. Mieszkałem tak do 3 roku życia. Miałem tak partnerkę,  z którą miałem bliźniaki Niksona i Scarlett. Kiedyś z Niksonem poszliśmy na spacer,  kiedy wróciliśmy stada już nie było. Postanowiliśmy poszukać sobie nowego stada. Tak trafiliśmy do Stada z Mglistego Lasu. Po pewnym czasie pojawiła się tam moja partnerka Eliza z córką Scarlett. Jednak w tym stadzie wszystko poukładało się  inaczej i skobczyłem z Elizą. Po roku wybuchł a wojna. Niestety wojna zabrała mojego syna. Wiec zostałem sam. Po pewnym do stada dołączył mój kuzyn Amaru,  którego nigdy wcześniej nie znałem. Po jakimś czasie spotkałem czasie spotkałem pewną klacz i od razu wiedziałem,  że to bedzie ta jedyna. Ta na całe życie.  Razem ze Snow postanowiłem założyć rodzinę. Miałem z nią córeczkę,  którą nazwaliśmy Carisma.  Jednak znów wybuchła wojna. Amaru zajmował się Carismą w trakcie wojny. Poszedłem sprawdzić co u nich,  Risa bardzo chciała zobaczyć się z mamą wiec poszliśmy zaraz po tym jak wojna się skończyła.  Jednak gdy poszliśmy tam nikogo nie było.  Leżały tam tylko ciała wrogów i ani jednego
ciała koni z naszego stada. Postanowiliśmy w trójkę dopuścić tereny stada na,  którym spędziłem najlepsze 2 lata mojego życia.  Szukaliśmy stada dosyć długo,  aż w końcu znalazła się nadzieja i znaleźliśmy stado z Niebiańskich Łąk.